Było nieco po dziewiątej, a słońce już parzyło. Widziała przechodniów, którzy zmęczeni, dopiero co nastałym dniem, spieszyli do pracy. Większość z nich oczy utkwione miała w telefonach lub innych urządzeniach elektronicznych. Uśmiechnęła się na wspomnienie owego zdarzenia sprzed tygodnia.
To właśnie tak wpadła na niego. Ten olśniewający uśmiech. Te błyszczące oczy. Od tamtego zdarzenia nie mogła o nim zapomnieć. Nie mogła zapomnieć o Barrym.
~*~*~
Spacerowała
po centrum handlowym. Próbowała jakoś zapełnić sobie wolny czas, którego miała
tego dnia nadmiar. Weszła do jednej z kawiarenek na kawę. Usiadła przy stoliku
ustawionym w kącie lokalu. Podeszła do niej miła kobieta i przyjęła zamówienie.
Czekając za napój, przeglądała kupiony magazyn, gdy usłyszała nad sobą chrząknięcie. Podniosła znudzony wzrok znad piśmidła i natrafiła na niego. Stał nad nią i uśmiechał się szeroko. Te oczu, ten uśmiech… Był tak onieśmielający, że nie potrafiła przymknąć rozchylonych ze zdziwienia ust.
– Czekasz na kogoś? – zapytał.
Pokiwała przecząco głową.
– Mogę się dosiąść? – wskazał miejsce naprzeciwko niej.
Skinęła głową. Pospiesznie zamknęła miesięcznik i schowała go do jednej z toreb z zakupami.
– Co tutaj robisz? – zapytał.
Nie odpowiedziała. Była nim kompletnie oczarowana. Wpatrywała się tylko w jego postać z zafascynowaniem.
– Dobrze się czujesz?
Powolnie zaczęła kiwać głową. Otrząsnęła się i rzuciła szybko:
– Tak, tak. Przepraszam, zamyśliłam się.
Zaśmiał się pod nosem.
– Przeznaczenie?
Przekręciła głowę w prawo i lekko uniosła brew. Nie rozumiała, co ma na myśli.
– Najpierw lotnisko, a teraz kawiarnia – wskazał kiwnięciem głowy wnętrze lokalu.
– Nie nazwałabym tego w ten sposób – spojrzała na niego spod rzęs.
– A jak?
– Prześladowanie.
Teraz to on wydawał się nie rozumieć o czym ona mówi.
– To ty wpadłeś na mnie na lotnisku i to ty się teraz do mnie dosiadłeś – wyjaśniła. – Przyznaj się. jesteś prześladowcą? – uśmiechnęła się na własny żart.
On zareagował podobnie. Jego oczy zabłyszczały.
– Tak. Tak, masz rację. Jestem prześladowcą. Ale prześladuję tylko piękne kobiety – rzucił jej szelmowski uśmiech.
Mela oblała się rumieńcem. Wbiła wzrok w stolik i zaczęła dłubać swoimi paznokciami w szczelinach drewnianego stolika.
Podeszła kelnerka. Postawiła przed nimi ich zamówienia i z szerokim uśmiechem schowała się za barkiem. Mela zauważyła, że mężczyzna, musiał już wcześniej poprosić o kawę. Zmarszczyła nieco czoło na tę myśl.
– Zdradzisz mi swoje imię? – zapytał w końcu.
Popatrzyła na niego zamglonym spojrzeniem. Nie była pewna, czy jego słowa na pewno były skierowane do niej. On uśmiechnął się lekko i zdusił w sobie śmiech. Pokiwał twierdząco głową, jakby chciał rozwiać jej wszelkie wątpliwości.
– Mela. Mela Krawczyk – powiedziała niepewnie, wystawiając przed siebie dłoń.
– Mela… Pięknie – odparł, chwytając jej dłoń i składając na niej subtelny, a zarazem pewny pocałunek.
Miejsce, w którym usta Barry’ego zetknęły się z jej skórą, zaczęło ją delikatnie mrowić. Była zdziwiona dżentelmeńskim zachowaniem blondyna. Miał w sobie tyle gracji i charyzmy…
– Barry Douglas – dodał po chwili. – Więc? Mieszkasz tutaj? – ponowił temat.
– Tak, od kilku lat – wyjaśniła. – A ty?
Nie potrafił pohamować śmiechu. Zmarszczyła czoło i uniosła brwi. Nie rozumiała, co go tak bawi. Czekała, aż się uspokoi, a jej zdziwienie z minuty na minutę coraz bardziej rosło.
– Mieszkam w Poznaniu od dwóch lat – odpowiedział, kiedy się uspokoił.
– Czym się zajmujesz? – zapytała upijając łyk gorącej cieczy.
– Ach, wiesz – przeczesał włosy. – Kopię. Trochę tu, trochę tam. Czasem coś większego wpadnie. Jakoś leci.
To wyjaśniałoby jego muskulaturę. Pracuje fizycznie. Ciekawe czym się zajmuje. Praca jednak naprawdę mu służy – pomyślała. No i co z tego, że był zwykłym robotnikiem. Praca jak każda inna. Oblała się rumieńcem, kiedy zorientowała się, że patrzy na to, jak mu się przygląda.
– Rozumiem – rzuciła szybko.
– A ty? Czym się zajmujesz?
– Pracuję w małym wydawnictwie. Niedawno skończyłam studia.
– Och, to fantastycznie. Byłaś na wakacjach za granicą? – zaczął bez ogródek.
Zdziwiła się jego bezpośrednim pytaniem. Nie sądziła, że istnieją jeszcze tak bezceremonialne osoby jak on. Odchrząknęła.
– Tak. Byłam u przyjaciółki w Szkocji – odpowiedziała niepewnie.
– Och, to stąd ten wspaniały angielski. Szkocja? Konkretniej? – zainteresował się.
– Glasgow.
– I jak? Podobało ci się? - przyglądał jej się z uniesionymi brwiami, a na jego ustach znów rysował się ten zawadiacki grymas.
– Tak, piękne miasto. Dlaczego pytasz?
– Tak się zastanawiałem – uciął z szerokim uśmiechem, po raz kolejny powstrzymując się od wzbierającego się w nim wybuchu śmiechu.
Zapanowała niezręczna cisza. Blondyn patrzył na nią zachłannie. Śledził każdy jej ruch. Skupiał na niej całą uwagę. Czuła się niezręcznie. Wbiła spojrzenie w szybkę obok. Obserwowała przechodniów. Zerknęła na zegarek na swojej lewej ręce. Czternasta dwadzieścia.
– Och, zrobiło się późno. Powinnam już iść – podniosła się z wygodnego krzesła.
– A może – podniósł się zwinnie – dałabyś mi swój numer?
Serce zatrzepotało jej mocniej. Żołądek podjechał do gardła. A krtań jej się zacisnęła. Potarła dłonie o uda.
– Nie wiem, czy… – zaczęła niepewnie. – Nie wiem, czy to dobry pomysł – dokończyła pospiesznie.
– Może być e-mail.
Uniosła lewą brew i spojrzała na niego z ukosa. Była zadowolona, że taki mężczyzna, jak on zwrócił na nią uwagę, ale miała pewne obawy. Nie była pewna z czego one wynikały, ale jednak były. Mela od zawsze była nieufną osobą. Ponownie przygryzła dolny płatek ust.
– W porządku - chwyciła torebkę i wyjęła z niej mały notesik.
Pospiesznie naskrobała na nim ciąg krągłych literek po czym wyrwała kartkę. Wręczyła mu kawałek papieru, obdarzyła blondyna uśmiechem i.
– Dzięki – chuchnął na karteczkę, a następnie schował ją w tylnej kieszeni ciemnych spodni. – Odprowadzić się?
– Dziękuję, poradzę sobie – zapewniła, chwytając torby z zakupami.
– W takim razie, mam na dzieje, do zobaczenia – zasalutował jej.
Uraczyła go subtelnym uśmiechem i błyszczącym spojrzeniem. Kiwnęła głową i krokiem pełnym gracji odeszła od stolika, pozostawiając go samego.
Gdy tylko przekroczyła prób kawiarni wzięła kilka głębokich oddechów i przymknęła powieki. Była pełna podziwu, że zdobyła się na taką nonszalancję. Starała się tego nie okazywać, ale Barry wywołał na niej wrażenie, jakiego nigdy wcześniej nie wywołał inny mężczyzna.
Czekając za napój, przeglądała kupiony magazyn, gdy usłyszała nad sobą chrząknięcie. Podniosła znudzony wzrok znad piśmidła i natrafiła na niego. Stał nad nią i uśmiechał się szeroko. Te oczu, ten uśmiech… Był tak onieśmielający, że nie potrafiła przymknąć rozchylonych ze zdziwienia ust.
– Czekasz na kogoś? – zapytał.
Pokiwała przecząco głową.
– Mogę się dosiąść? – wskazał miejsce naprzeciwko niej.
Skinęła głową. Pospiesznie zamknęła miesięcznik i schowała go do jednej z toreb z zakupami.
– Co tutaj robisz? – zapytał.
Nie odpowiedziała. Była nim kompletnie oczarowana. Wpatrywała się tylko w jego postać z zafascynowaniem.
– Dobrze się czujesz?
Powolnie zaczęła kiwać głową. Otrząsnęła się i rzuciła szybko:
– Tak, tak. Przepraszam, zamyśliłam się.
Zaśmiał się pod nosem.
– Przeznaczenie?
Przekręciła głowę w prawo i lekko uniosła brew. Nie rozumiała, co ma na myśli.
– Najpierw lotnisko, a teraz kawiarnia – wskazał kiwnięciem głowy wnętrze lokalu.
– Nie nazwałabym tego w ten sposób – spojrzała na niego spod rzęs.
– A jak?
– Prześladowanie.
Teraz to on wydawał się nie rozumieć o czym ona mówi.
– To ty wpadłeś na mnie na lotnisku i to ty się teraz do mnie dosiadłeś – wyjaśniła. – Przyznaj się. jesteś prześladowcą? – uśmiechnęła się na własny żart.
On zareagował podobnie. Jego oczy zabłyszczały.
– Tak. Tak, masz rację. Jestem prześladowcą. Ale prześladuję tylko piękne kobiety – rzucił jej szelmowski uśmiech.
Mela oblała się rumieńcem. Wbiła wzrok w stolik i zaczęła dłubać swoimi paznokciami w szczelinach drewnianego stolika.
Podeszła kelnerka. Postawiła przed nimi ich zamówienia i z szerokim uśmiechem schowała się za barkiem. Mela zauważyła, że mężczyzna, musiał już wcześniej poprosić o kawę. Zmarszczyła nieco czoło na tę myśl.
– Zdradzisz mi swoje imię? – zapytał w końcu.
Popatrzyła na niego zamglonym spojrzeniem. Nie była pewna, czy jego słowa na pewno były skierowane do niej. On uśmiechnął się lekko i zdusił w sobie śmiech. Pokiwał twierdząco głową, jakby chciał rozwiać jej wszelkie wątpliwości.
– Mela. Mela Krawczyk – powiedziała niepewnie, wystawiając przed siebie dłoń.
– Mela… Pięknie – odparł, chwytając jej dłoń i składając na niej subtelny, a zarazem pewny pocałunek.
Miejsce, w którym usta Barry’ego zetknęły się z jej skórą, zaczęło ją delikatnie mrowić. Była zdziwiona dżentelmeńskim zachowaniem blondyna. Miał w sobie tyle gracji i charyzmy…
– Barry Douglas – dodał po chwili. – Więc? Mieszkasz tutaj? – ponowił temat.
– Tak, od kilku lat – wyjaśniła. – A ty?
Nie potrafił pohamować śmiechu. Zmarszczyła czoło i uniosła brwi. Nie rozumiała, co go tak bawi. Czekała, aż się uspokoi, a jej zdziwienie z minuty na minutę coraz bardziej rosło.
– Mieszkam w Poznaniu od dwóch lat – odpowiedział, kiedy się uspokoił.
– Czym się zajmujesz? – zapytała upijając łyk gorącej cieczy.
– Ach, wiesz – przeczesał włosy. – Kopię. Trochę tu, trochę tam. Czasem coś większego wpadnie. Jakoś leci.
To wyjaśniałoby jego muskulaturę. Pracuje fizycznie. Ciekawe czym się zajmuje. Praca jednak naprawdę mu służy – pomyślała. No i co z tego, że był zwykłym robotnikiem. Praca jak każda inna. Oblała się rumieńcem, kiedy zorientowała się, że patrzy na to, jak mu się przygląda.
– Rozumiem – rzuciła szybko.
– A ty? Czym się zajmujesz?
– Pracuję w małym wydawnictwie. Niedawno skończyłam studia.
– Och, to fantastycznie. Byłaś na wakacjach za granicą? – zaczął bez ogródek.
Zdziwiła się jego bezpośrednim pytaniem. Nie sądziła, że istnieją jeszcze tak bezceremonialne osoby jak on. Odchrząknęła.
– Tak. Byłam u przyjaciółki w Szkocji – odpowiedziała niepewnie.
– Och, to stąd ten wspaniały angielski. Szkocja? Konkretniej? – zainteresował się.
– Glasgow.
– I jak? Podobało ci się? - przyglądał jej się z uniesionymi brwiami, a na jego ustach znów rysował się ten zawadiacki grymas.
– Tak, piękne miasto. Dlaczego pytasz?
– Tak się zastanawiałem – uciął z szerokim uśmiechem, po raz kolejny powstrzymując się od wzbierającego się w nim wybuchu śmiechu.
Zapanowała niezręczna cisza. Blondyn patrzył na nią zachłannie. Śledził każdy jej ruch. Skupiał na niej całą uwagę. Czuła się niezręcznie. Wbiła spojrzenie w szybkę obok. Obserwowała przechodniów. Zerknęła na zegarek na swojej lewej ręce. Czternasta dwadzieścia.
– Och, zrobiło się późno. Powinnam już iść – podniosła się z wygodnego krzesła.
– A może – podniósł się zwinnie – dałabyś mi swój numer?
Serce zatrzepotało jej mocniej. Żołądek podjechał do gardła. A krtań jej się zacisnęła. Potarła dłonie o uda.
– Nie wiem, czy… – zaczęła niepewnie. – Nie wiem, czy to dobry pomysł – dokończyła pospiesznie.
– Może być e-mail.
Uniosła lewą brew i spojrzała na niego z ukosa. Była zadowolona, że taki mężczyzna, jak on zwrócił na nią uwagę, ale miała pewne obawy. Nie była pewna z czego one wynikały, ale jednak były. Mela od zawsze była nieufną osobą. Ponownie przygryzła dolny płatek ust.
– W porządku - chwyciła torebkę i wyjęła z niej mały notesik.
Pospiesznie naskrobała na nim ciąg krągłych literek po czym wyrwała kartkę. Wręczyła mu kawałek papieru, obdarzyła blondyna uśmiechem i.
– Dzięki – chuchnął na karteczkę, a następnie schował ją w tylnej kieszeni ciemnych spodni. – Odprowadzić się?
– Dziękuję, poradzę sobie – zapewniła, chwytając torby z zakupami.
– W takim razie, mam na dzieje, do zobaczenia – zasalutował jej.
Uraczyła go subtelnym uśmiechem i błyszczącym spojrzeniem. Kiwnęła głową i krokiem pełnym gracji odeszła od stolika, pozostawiając go samego.
Gdy tylko przekroczyła prób kawiarni wzięła kilka głębokich oddechów i przymknęła powieki. Była pełna podziwu, że zdobyła się na taką nonszalancję. Starała się tego nie okazywać, ale Barry wywołał na niej wrażenie, jakiego nigdy wcześniej nie wywołał inny mężczyzna.
„Między
tym, co słuszne, a tym, co błędne rozciąga się wielka
przestrzeń.
Tam się spotkamy.”
Tam się spotkamy.”
_______________________________
Hej Kochane! :*
Przybywam z pierwszym misiem. ^^
Nie potrafiłam się powstrzymać, dlatego musicie wybaczyć mi tak dziwnie nazwane rozdziały. :p
Co sądzicie? Jak Wam się podoba? :)
Jestem głodna Waszych opinii. ;*
Przybywam z pierwszym misiem. ^^
Nie potrafiłam się powstrzymać, dlatego musicie wybaczyć mi tak dziwnie nazwane rozdziały. :p
Co sądzicie? Jak Wam się podoba? :)
Jestem głodna Waszych opinii. ;*
Chciałabym wyjaśnić jedną kwestię.:))
Barry jest Szkotem. Pochodzi właśnie z Glasgow i dlatego tak wypytywał Melę o to, czy podobało jej się w Szkocji. :)
Barry jest Szkotem. Pochodzi właśnie z Glasgow i dlatego tak wypytywał Melę o to, czy podobało jej się w Szkocji. :)
Co jeszcze?
Ach tak!
Zaplanowałam początek, dziesięć misiaczków i koniec, także tak, jak wspominałam, nie będzie to długa historia. :)
Ach tak!
Zaplanowałam początek, dziesięć misiaczków i koniec, także tak, jak wspominałam, nie będzie to długa historia. :)
Chciałabym Wam także bardzo podziękować za tak ciepłe przyjęcie naszych bohaterów.
Wasze komentarze sprawiły, że robiło mi się gorąco na serduszku. ❤
DZIĘKUJĘ! ❤❤❤
Wasze komentarze sprawiły, że robiło mi się gorąco na serduszku. ❤
DZIĘKUJĘ! ❤❤❤
Całuję!
Kolorowa Biel ❤
Kolorowa Biel ❤
Hehe, Ty tu przepraszasz za te nazwy rozdziałów, a w mojej głowie pierwsza myśl po zobaczeniu nagłówka posta to: "Ale urocze" *0* ♥ hehe
OdpowiedzUsuńOgólnie rzecz biorąc, opowiadanie to od samego początku w wyjątkowy sposób trafiło w moje serce. Było tak nieśmiałe, subtelne, wyjątkowe, że nie umiałam się opanować od westchnień. Uwielbiam takie klimaty, jak przystało na starą romantyczkę. ♥
Zastanawia mnie czy to faktycznie przeznaczenie i czysty przypadek spiknął naszych bohaterów, czy de facto były to działania celowe Barry'ego. ;)) wszystko jest w końcu możliwe. Nierzadko zdarza się, że widzimy kogoś na ulicy, spojrzymy mu w oczy i wiemy, że coś może nas połączyć. Kiedy iskrzy, to iskrzy od samego początku. Wyraźnie widać w jaki sposób Barry działa na Melę. On ją po prostu rozbraja. Nie jest sobą, kiedy obok niej jest właśnie szkockie ciasteczko (nie muszę chyba przypominać od kogo łyknęłam to określenie, nie? haha ;*). No, ale co? To działa oczywiście w dwie strony. Barry'ego też ciągnie w stronę Panny Krawczyk! ;D Zauroczyła go, zapewne zaintrygowała swą subtelnością, ale i czasem nonszalancją. Ok, mają już jakiś kontakt. Nie jest źle! Moje serce raduje się i wywija fikołki! ;D Coś czuję, że chłopak nie da teraz spokoju dziewczynie. ;))
Jednakże, ciągle w głowie siedzi mi ta dziewczyna z lotniska, która dotrzymywała kroku Barry'emu... Kimże ona jest tak naprawdę? A może była jego byłą dziewczyną? Kurde, no nie wiem! ;(( A tak bardzo chciałabym wiedzieć. ;(( Co ja biedna pocznę? ;( Głos rozsądku mówi, że muszę poczekać na następny, ale ciekawość jest o wiele, wiele silniejsza, no! >.<
Czekam na następnego misiaczka! (świetnie to brzmi, wiesz? :D)
Buziam. ;**
Kooocham. ;* ♥
Ale piękny rozdział. Słodki, jak każdy pluszowy miś ❤
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak rozwinie się dalsza akcja i kiedy do fabuły wkroczy Tomek, na którego czekam i czekam, ale myślę, że się doczekam :D
Ciekawe jakim cudem oni się spotkali w tej kawiarni. Moim zdaniem Barry jest na prawdę prześladowcą. Nie no żartuję oczywiście :D
Czekam na kolejnego misia oraz zapraszam do siebie na piątkę http://life-is-a-strugglee.blogspot.com/ ❤
Pozdrawiam KDM_bloger ❤
Ojej jak słodko :3 od tytułu rozdziału aż do końca ❤
OdpowiedzUsuńBarry...kurcze nawet na mnie czytelniczce zrobił niemałe wrażenie,można się zakochać hahaha (wybacz za głupawkę)
Też bym stawiała na to że jest prześladowcą 😎
Bardzo mi się podoba ten rozdział i...chcę więcej
Z niecierpliwością czekam na kolejnego misia ❤
Buziaki 😚
Dotarłam i tu :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie! Ni w but nie ogarniam piłkarzy, o których masz zamiar tutaj pisać, ale czy to ma znaczenie? Jak sama napisałaś - liczy się historia i charaktery bohaterów, które przecież sama kreujesz.
Podoba mi się początek tejże historii. Świetnie się zapowiada :-)
Sympatyczny pomysł z tymi misiaczkami :-D Tak słodko się tutaj zrobiło. Ciekawe, czy cała ta historia będzie taka słodziutka?
Czekam na następny rozdział!
Buziak :*
Ojojoj! Mam jakiś perfidny uraz i ostatnio nic nie rozumiem. Wybacz ale jedyne co stwierdzam to, że oczy mi się świecą z podekscytowania czytając misaczka <3
OdpowiedzUsuńI od razu mi się w głowie rozjasnilo.Drugi raz na siebie wpadli.Przypadek?Nie sądzę :3 Postać Barrego jest czarująca. Jego zachowanie,sposób mówienia Nie dziwie się Meli,że wywołał na niej rąk wielkie wrażenie.Kolejna rzeczą jest jego zawód.Kopie tu i tam powiadasz.Pilkarz,ale się nie zrozumieli.Slodjo wyszło. Może będzie to rzutów na dalsze ich losy.Co ty jesteś piłkarzem ??? Surprise!!!
OdpowiedzUsuńCiekawie,ciekawie...Akcja rozkręca się bardzo szybko.Co do nazwy rozdziałów niech tak zostanie.Oryginalnie i słodko :D Wszystko napisane jest idealnie wiec co tu dozo mówić.Czekam na następny! Weny I buźki :***
Jestem :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że docieram dopiero teraz, ale wcześniej jakoś nie mogłam się zebrać... Wybacz...
Ale teraz już jestem i stanowczo powiem, że zostaje :)
Może i piłka nożna, to nie mój sport numer jeden... Ale przecież to nie koniec świata ;) a mecze i tak oglądam jeśli tylko mam czas :) choć ostatnio zauważyłam, że ten sport podoba mi się coraz bardziej ;)
A teraz może jest to przez to Twoje opowiadanie, które jest naprawdę genialne :)
Co prawda to dopiero "miś numer jeden" (słodko ❤), ale już mi się podoba :) i to bardzo!!! :D
Wpadli na siebie po raz drugi... Czyżby to był przypadek? No cóż, życie ostatnio mi pokazało, że nie ma przypadków... Więc tutaj chyba też go nie będzie ;) choć... No sama nie wiem, czego się dalej spodziewać... :)))
No więc tak...
Nie wygonisz mnie stąd tak szybko ;)
Proszę... Informuj mnie o nowych "misiach" (fajnie to brzmi... ;)) jak możesz... :)
Pozdrawiam i życzę weny :)
Buziaki ;*
Jeeejku Barry ❤❤❤
OdpowiedzUsuńPrzybyłam i zapewniam, że nie odejde ❤ :D
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że piszesz Barrym no ❤❤❤
Skacze z radości dosłownie XDD
Przecudowne ❤❤❤
A link leci do mojej przyjaciółki która go kocha xD ❤❤
Czekam na kolejny z niecierpliwością
Buziaki :**
Boże Boże Boże Barryyyyy...! Gdzieś już chyba napisałam, że go kocham, ale nieważne, będę się powtarzać :p
OdpowiedzUsuńPrzedstawiłaś go tak, jak sama go sobie wyobrażam - czarujący, zabawny dżentelmen. Czekam jeszcze tylko na kijek do selfie :p
Mam przeczucie, że dość szybko ponownie spotka się z Melą za sprawą tego maila... Ale to dobrze dla atrakcyjności opowiadania ;D Zastanawia mnie też osoba tej blondyny z lotniska - jaki będzie miała wkład w całe opowiadanie. Sądzę, że duży, pomimo tych bezcennych dziesięciu rozdziałów. Szkoda, że tylko dziesięciu, ale mam wrażenie, że nie pożałuję, jeśli je przeczytam :p
Pozdrawiam, życzę weny i do następnego ♡
Hej, hej!
OdpowiedzUsuńMiasto z opowiadania mi bliskie (mieszkam niedaleko), ale klub i piłkarz to już zupełnie inna bajka :D Przyznaje się od razu, że Lecha to ja nienawidzę :D
A co do rozdziału: ich drugie spotkanie to na pewno nie przypadek!
Czekam na nowość :)
Melduję się :)
OdpowiedzUsuńKochana, jesteś genialna, wiesz? Nie tylko rozdział jest świetny, ale też pomysł na nagłówki. Jak słodko ^^
Polubiłam Melę. Bardzo fajna dziewczyna, taka delikatna. Barry też jest cudny, jego naprawdę nie można nie lubić. A my dwie chyba o tym doskonale wiemy :D Hmm... drugie spotkanie w tak małym odstępie. Czyżby przypadek? Jakoś mi się nie wydaje... Jestem strasznie ciekawa, co z tego wszystkiego wyniknie :)
Buziaki :**
Cudowny pierwszy miś ^^
OdpowiedzUsuńTakim prześladowcą jak Barry to bym nie pogardziła 😂
Tym razem pojawił się sam... Mądrze :P
Jak mnie ciekawi jak to wszystko się potoczy dalej xd
Weny ❤
Posiadać takiego prześladowcę, sama przyjemność ;)
OdpowiedzUsuńNie musisz przepraszać za te "dziwne nazwy rozdziałów", bo to właśnie one przybyły moją uwagę, gdy weszła na bloga i zdobędą ci one jeszcze pewnie niejednego czytelnika.
Opowiadanie ogólnie będzie krótkie, szkoda tylko, że pojedyncze rozdziały także są takie krótkie. Ledwie się w czytałam a tu TRACH! i koniec.
Piszesz ładnym językiem, a treść jest spójną i logiczną całością. Masz lekki warsztat pisarski, ten rodzaj niewymuszonego talentu, którego brakuje wielu blogowiczom.
Pisałaś, żeby zwrócić uwagę na historię, a nie bohaterów, aczkolwiek jest to trudne. Wydaje się, że są oni jednocześnie dopracowani i zamglenie. Niby znamy ich charaktery, a nic o nich nie wiemy. Czekam na jakieś opisy, które pozwoliłyby nam ich odkryć :)
Zostaję na dłużej i życzę weny,
Sophie Eve
lies-that-you-told-me.blogspot.com
Już jestem i bardzo przepraszam za poślizg czasowy,ale ostatnio miałam urwanie głowy i mało czasu dla siebie.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny rozdział. ❤
Widać,że Barry wpadł Melce w oko. Ona chyba jemu również. Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się ich dalszą znajomość.
Przepraszam za krótki i bezsensowny komentarz,ale mam dużo zaległości i chciałabym je dzisiaj nadrobić. Obiecuję,że przy kolejnym Misiu komentarz będzie dłuższy.
Buziaki. ;*
Jestem co prawda Widzewiaczką, więc pewnie już wiesz, jaki mam stosunek do Lecha, ale mimo wszystko wolę go od Legii, więc... Nie uciekam :))
OdpowiedzUsuńBarry zachowywał się tutaj nieco dziwnie, dlatego, przynajmniej jak dla mnie, wątpliwości Meli co do podania mu swojego numeru były jak najbardziej uzasadnione. Nieważne jak bardzo byłby przystojny czy też znany. Do tego wzmianka o kopaniu i pracy fizycznej lekko mnie rozśmieszyła. Ale cóż, ja kilka lat temu pewnie nie poznałabym samego Gianluigi Buffon, gdyby obok mnie przeszedł, więc kolejny raz została usprawiedliwiona w moich oczach:))
Piszesz naprawdę bardzo fajnie, przejrzyście. Aż miło brnie się do końca rozdziału. Czekam na kolejny, by się przekonać, co wydarzy się dalej. Zaintrygowałaś mnie, nie powiem:))
Pozdrawiam! ;*
suenos
__________
runaway-with-my-love.blogspot.com
you-make-up-a-half-of-the-whole-iker.blogspot.com
Hej kochana! :*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię, że dopiero teraz tutaj wpadłam z komentarzem, rozdział przeczytany już dużo wcześniej.
Mimo, że nie oglądam zbytnio piłki nożnej i się nią nie interesuję, to zostaję, bo kocham wszystko co jest przez Ciebie napisane! :D poważnie. Poza tym ten pomysł z Misiami, mistrzowski. :D
Czytając prolog myslałam, że ta blondynka wołająca Barrego to jego dziewczyna.. A tu proszę. Gdyby z kimś był to chyba by tak nie komplementował Melki? Och, tak rozmyślam, a on na pewno jest wolny, haha.
Widać, że oboje wpadli sobie w oko, te dwa spotkanie to nie mógł być przypadek! Ten wątek o prześladowcy bardzo mnie rozbawił. :D ale chyba większość chciałaby mieć tak przystojnego prześladowcę..
I ubolewam nad tym, że nie dała mu swojego numeru tylko e-mail. Rozumiem, że chciała być ostrożna i tak dalej, ale kurczę.. Mam nadzieję, że nie jest ona z osób, które rzadko odwiedzają pocztę!
Czekam na następny, buziaki! :*
Ja dzisiaj spóźniona, ale końcówka wakacji to końcówka wakacji, a Ja potrzebowałam odpoczynku od pisania , ale dzisiaj już jestem :)
OdpowiedzUsuńCieszę się jak mała dziewczynka na tą historię. Po pierwsze, że jest ona pisana przez Ciebie, a po drugie , że opowiada o moich ulubionych no jednych z najulubieńszych piłkarzy. Za to znów dziękuję, ale czas wreszcie przejść do opisania rozdziału, który jest cudownie napisany. Naprawdę, bez zbędnych słów. Czuję się, jakbym czytała książkę, która niestety nie ma kolejnych stron i z wyczekiwaniem muszę oczekiwać, aż je dokleisz :)
Dziewczyny zajrzyjcie do zakładki bohaterowie i pomyślcie sobie, która nie chciałaby takiego spotkania z Barrym? Ja odpowiem za większość, że pewnie żadna ! On ma coś w sobie to widać idealnie na pierwszy rzut oka. Nie wiem czym to jest spowodowane tym słodkim akcentem czy po prostu urodą i stylem gry, bo na to też zwracamy uwagę ! Mela liczyła na spokojne przesiedzenie w kawiarni z magazynem w ręce i czymś ciepłym do picia, a tutaj proszę bardzo, życie ułożyło inny scenariusz, a Lovely włączyła się lekka zazdrość, bo sama tez bym tak chciała. Może wybiorę się do Poznania na wycieczkę xD Widać, że mówi dość lakonicznie i nie chciał w jakiś sposób zdradzić Mel czym się zajmuje. Mel, mogę tak na Nią mówić? A dziewczyna też nie chciała zbytnio dopytywać. Mam złe skojarzenie z pracą w wydawnictwie xD Douglas podchwycił temat Glasgow i tego, że ma wiele wspólnego z tym miastem i Szkocją, ale widać, że znów nie chciał tego zdradzić dziewczynie. Nie wiem , dlaczego jest aż taki tajemniczy. Nie potrafię tego rozgryźć. Cholera. Ten cytat na końcu dodaje wiele tajemniczości i po prostu głodu dalszych części. Powiem Ci też kochana , że Ja z całym tym rozdziałem mam trochę mieszane skojarzenia i jakoś wolę , żeby ten scenariusz się nie sprawdził, ale z drugiej strony mogłoby być bardzo ciekawie. Czekam jednak na twój kolejny rozdział ! Nie mogę się doczekać i jak zawsze informuj Mnie, gdy tylko się pojawi !!!! Buziaczki :*
Coś czuje, że może i Ja maznę coś piłkarskiego na zakończenie wakacji XD
Mela nie ma pojęcia, że Barry Douglas to nie jakiś tam robotnik tylko piłkarz Lecha. I to mi się podoba! Taki rozwój akcji tylko nadaje komizmu Twojemu opowiadaniu. Jest świetne! Przez cały rozdział miałam banana na twarzy. Sposób w jaki zachowuje się Barry... ah ♥
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! Świetna robota, Kochana :* x
Wiedziałam, że nie zapomną o tym przypadkowym spotkaniu. Zresztą, jakby zapomnieli, to nie byłoby to tak ekscytujące. ;D
OdpowiedzUsuńPrzypadkowe spotkanie w kawiarni. Chyba lubią na siebie przypadkowo wpadać. I niech wpadają. Jeśli lubią. ;)
Mela jest nieufna. Ciekawe, czy ma dobre przeczucia? Może instynktownie wyczuwa coś niedobrego? Może Barry coś ukrywa?
;)