Dzwonek. Piekielny dźwięk urządzenia. Podniosła je z szafki nocnej i spojrzała na ekran. „Barry dzwoni”.
Spojrzała w sufit i przycisnęła komórkę do piersi. Wzięła głęboki oddech. Przesunęła palcem po ekranie, odbierając połączenie.
– W końcu. Martwiłem się – powiedział pierwszy.
– Musiałam wszystko przemyśleć. Ochłonąć.
– I do jakiego wniosku doszłaś?
– Do żadnego – rzuciła.
Zapadła cisza. Żadne z nich się nie odzywało, ale też żadne z nich nie przerwało połączenia.
– Musimy się spotkać. Jesteś w domu? – odezwał się po chwili.
– Tak.
– Będę za piętnaście minut.
~*~*~
Otworzyła
mu drzwi. Miała na sobie biały T-shirt z czarnym nadrukiem i jasne spodnie odsłaniające kostki. Lustrował ją spojrzeniem. Nie był pewien, co powinien zrobić. Podejść, podać
rękę, pocałować w policzek, a może złożyć namiętny pocałunek na jej malinowych wargach?
– Cześć – wyręczyła go.
– Hej – odpowiedział, przekraczając próg jej mieszkania.
– Napijesz się czegoś?
– Nie rób sobie kłopotu.
Pokiwała głową i skierowała się do salonu. Usiadła na kanapie. Spojrzała na niego. Ta sytuacja była krępująca. Westchnął i opadł na jej drugi koniec. Znowu ta cisza. Dlaczego to wszystko było tak skomplikowane?
– Nie mogę tak dłużej! – jęknął i przybliżył się do niej.
Złożył namiętny pocałunek na jej wargach, a kiedy się od niej odsunął, zauważył, że znowu płacze. Jego oczy nabrały wielkości pięciozłotówek. Nie chciał tego. Nie chciał, by płakała. Zagarnął ją pospiesznie do swojego torsu i mocno trzymał. Drżała.
– Ja tak nie chcę. Nie chcę być tą drugą. Nie chcę być tą, która rozbija związek. Ta sytuacja mnie przerasta, Barry.
Odsunęła się od niego i spojrzała na jego zatroskaną twarz.
– Nawet tak nie myśl.
– A jak mam myśleć. Jestem tą drugą. Pierwszą była i jest Debbie. Jeżeli ona się o tym dowie, rozbiję wasz związek.
– To nie jest twoja wina. Nie jest, nie była i nigdy nie będzie. To ja… ja namieszałem. Uwierz mi, załatwię to, ale najpierw daj mi trochę czasu – prosił.
Pokiwała twierdząco głową. Znów zagarną ja do piersi i trzymał tak mocno, jakby bał się, że zaraz ktoś mu ją wyrwie. Trwali tak bardzo długo. Minutę. Dwie. A może i godzinę? Kto by to liczył. To była piękna chwila i oboje się nią delektowali. – Może – zaczął – chcesz iść ze mną na imprezę do Darka?
– Jako kto? Dziewczyna, kochanka czy kuzynka? – zakpiła.
– Jako… nikt nie będzie o to pytał. Gwarantuję.
– Ja tak nie chcę, Barry. Nie chcę żyć obok ciebie. Nie chcę udawać, że nic dla mnie nie znaczysz, bo znaczysz dla mnie bardzo wiele.
Przyłapała się na tym, że po raz pierwszy wyznała, co do niego czuje. Zrobiło jej się straszne nieswojo. Policzki zapłonęły jej czerwienią. Spuściła głowę, przysłaniając sobie twarz włosami. Podniósł jej podbródek tak, by popatrzyła mu w oczy.
– Wiem. Ty dla mnie też nie jesteś obojętna – westchnął. – Idźmy po prostu jako dwójka ludzi. Co ty na to? Odprężysz się, zabawisz. Będzie świetnie.
– Nie jestem pewna…
– Ale ja jestem. Szybko, ubieraj się w jakąś kieckę i jedziemy.
– Jedziemy?
– Mhm – potaknął z szelmowskim uśmiechem.
– Nie jedziesz się przebrać? – zdziwiła się.
– Coś nie tak z moim strojem? – spojrzał na spodnie.
Dopiero teraz przyjrzała się jego ubiorowi. Wyglądał bardzo dobrze. Wręcz obłędnie. Uśmiechnęła się na tę myśl.
– Kochana, ja nie nazywam się Kadar i nie mam pięciu strojów na jeden wieczór – zaśmiał się.
Wrócił. Wrócił Barry. Ten Barry. Ten radosny. Ten żartowniś. Ten, który śmieje się ze wszystkiego.
Rzucił jej pokrzepiający uśmiech, którym niemal od razu się zaraziła. Przybliżył się do niej i skradł szybki pocałunek z jej warg. Podniósł się z kanapy i pociągnął ją za ramię. Wstała i patrzyła na niego z uniesionymi brwiami.
– No dalej. Nie chcesz chyba, żebym musiał wyszukać ci jakieś ciuszki, a potem cię w nie wcisnął, prawda? – poruszył zabawnie brwiami.
Parsknęła śmiechem. Bez słowa zniknęła za drzwiami swojej sypialni.
– Cześć – wyręczyła go.
– Hej – odpowiedział, przekraczając próg jej mieszkania.
– Napijesz się czegoś?
– Nie rób sobie kłopotu.
Pokiwała głową i skierowała się do salonu. Usiadła na kanapie. Spojrzała na niego. Ta sytuacja była krępująca. Westchnął i opadł na jej drugi koniec. Znowu ta cisza. Dlaczego to wszystko było tak skomplikowane?
– Nie mogę tak dłużej! – jęknął i przybliżył się do niej.
Złożył namiętny pocałunek na jej wargach, a kiedy się od niej odsunął, zauważył, że znowu płacze. Jego oczy nabrały wielkości pięciozłotówek. Nie chciał tego. Nie chciał, by płakała. Zagarnął ją pospiesznie do swojego torsu i mocno trzymał. Drżała.
– Ja tak nie chcę. Nie chcę być tą drugą. Nie chcę być tą, która rozbija związek. Ta sytuacja mnie przerasta, Barry.
Odsunęła się od niego i spojrzała na jego zatroskaną twarz.
– Nawet tak nie myśl.
– A jak mam myśleć. Jestem tą drugą. Pierwszą była i jest Debbie. Jeżeli ona się o tym dowie, rozbiję wasz związek.
– To nie jest twoja wina. Nie jest, nie była i nigdy nie będzie. To ja… ja namieszałem. Uwierz mi, załatwię to, ale najpierw daj mi trochę czasu – prosił.
Pokiwała twierdząco głową. Znów zagarną ja do piersi i trzymał tak mocno, jakby bał się, że zaraz ktoś mu ją wyrwie. Trwali tak bardzo długo. Minutę. Dwie. A może i godzinę? Kto by to liczył. To była piękna chwila i oboje się nią delektowali. – Może – zaczął – chcesz iść ze mną na imprezę do Darka?
– Jako kto? Dziewczyna, kochanka czy kuzynka? – zakpiła.
– Jako… nikt nie będzie o to pytał. Gwarantuję.
– Ja tak nie chcę, Barry. Nie chcę żyć obok ciebie. Nie chcę udawać, że nic dla mnie nie znaczysz, bo znaczysz dla mnie bardzo wiele.
Przyłapała się na tym, że po raz pierwszy wyznała, co do niego czuje. Zrobiło jej się straszne nieswojo. Policzki zapłonęły jej czerwienią. Spuściła głowę, przysłaniając sobie twarz włosami. Podniósł jej podbródek tak, by popatrzyła mu w oczy.
– Wiem. Ty dla mnie też nie jesteś obojętna – westchnął. – Idźmy po prostu jako dwójka ludzi. Co ty na to? Odprężysz się, zabawisz. Będzie świetnie.
– Nie jestem pewna…
– Ale ja jestem. Szybko, ubieraj się w jakąś kieckę i jedziemy.
– Jedziemy?
– Mhm – potaknął z szelmowskim uśmiechem.
– Nie jedziesz się przebrać? – zdziwiła się.
– Coś nie tak z moim strojem? – spojrzał na spodnie.
Dopiero teraz przyjrzała się jego ubiorowi. Wyglądał bardzo dobrze. Wręcz obłędnie. Uśmiechnęła się na tę myśl.
– Kochana, ja nie nazywam się Kadar i nie mam pięciu strojów na jeden wieczór – zaśmiał się.
Wrócił. Wrócił Barry. Ten Barry. Ten radosny. Ten żartowniś. Ten, który śmieje się ze wszystkiego.
Rzucił jej pokrzepiający uśmiech, którym niemal od razu się zaraziła. Przybliżył się do niej i skradł szybki pocałunek z jej warg. Podniósł się z kanapy i pociągnął ją za ramię. Wstała i patrzyła na niego z uniesionymi brwiami.
– No dalej. Nie chcesz chyba, żebym musiał wyszukać ci jakieś ciuszki, a potem cię w nie wcisnął, prawda? – poruszył zabawnie brwiami.
Parsknęła śmiechem. Bez słowa zniknęła za drzwiami swojej sypialni.
~*~*~
Otworzyła
drzwi. Wyglądała oszałamiająco. Miała na sobie jasny top i ciemne spodnie. Na
stopach błyszczały czarne, klasyczne szpilki.
Kiedy ją zobaczył oczy mu zabłyszczały. Podniósł się z kanapy i podszedł do niej. Podał jej dłoń i okręcił nią dookoła jej osi. Uśmiechnęła się wpadając w jego objęcia.
Kiedy ją zobaczył oczy mu zabłyszczały. Podniósł się z kanapy i podszedł do niej. Podał jej dłoń i okręcił nią dookoła jej osi. Uśmiechnęła się wpadając w jego objęcia.
– Wyglądasz prześlicznie. Pachniesz zmysłowo – skomentował.
– Dziękuję, panie Douglas. Teraz czas na relaks.
– O to mi właśnie chodziło – zaśmiał się.
– Dziękuję, panie Douglas. Teraz czas na relaks.
– O to mi właśnie chodziło – zaśmiał się.
~*~*~
Stanęli
przed drzwiami zawodnika numer dwadzieścia osiem. Doszła ich głośna muzyka.
Dobra muzyka. Taką, jaką on lubił najbardziej. Uśmiechnął się do siebie. Kiedy
spojrzał na nią, widział zdenerwowanie malujące się na jej twarzy.
– Wszystko w porządku? – zapytał mocniej ściskając jej dłoń.
– Mhm – przełknęła ślinę. – Troszkę się denerwuję.
– Bez obaw – pogładził jej policzek, posłał jej ciepły uśmiech, puścił jej dłoń, a następnie wcisnął dzwonek.
W drzwiach błyskawicznie stanął Darek Formella. Ciemnowłosy chłopak zdziwił się na jej widok.
– Darek, to jest Mela. Mela, to jest Darek. Tak, tak, mnie też jest miło, bla… bla… bla – bezceremonialnie wszedł do środka, pociągając ją za przedramię.
Darek stał nieco osłupiały przy drzwiach. Ona zareagowała podobnie. Przestronne mieszkanie było wypełnione ludźmi. Mela nikogo tam nie znała. Stała jak słup soli.
– Chcesz coś do picia? – wyszeptał jej do ucha.
Poczuła jego ciepły oddech na swojej szyki. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Skinęła głową.
– W takim razie usiądź gdzieś, ja zaraz wracam.
Rozejrzała się po mieszkaniu. Przy aneksie kuchennym stały cztery krzesła barowe. Nikogo tam nie było. Ulżyło jej. Niepewnie skierowała się w ich stronę. Ostrożnie na nich usiadła. Założyła nogę na nogę i splotła palce rąk. Czuła się nieswojo.
Czekała na niego. Poczuła, że ktoś siada obok. Podniosła wzrok. Nie był to Barry. Poznała te wyraziste kości policzkowe. Uśmiechał się do niej. Odwzajemniła gest.
– Wszystko w porządku? – zapytał mocniej ściskając jej dłoń.
– Mhm – przełknęła ślinę. – Troszkę się denerwuję.
– Bez obaw – pogładził jej policzek, posłał jej ciepły uśmiech, puścił jej dłoń, a następnie wcisnął dzwonek.
W drzwiach błyskawicznie stanął Darek Formella. Ciemnowłosy chłopak zdziwił się na jej widok.
– Darek, to jest Mela. Mela, to jest Darek. Tak, tak, mnie też jest miło, bla… bla… bla – bezceremonialnie wszedł do środka, pociągając ją za przedramię.
Darek stał nieco osłupiały przy drzwiach. Ona zareagowała podobnie. Przestronne mieszkanie było wypełnione ludźmi. Mela nikogo tam nie znała. Stała jak słup soli.
– Chcesz coś do picia? – wyszeptał jej do ucha.
Poczuła jego ciepły oddech na swojej szyki. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Skinęła głową.
– W takim razie usiądź gdzieś, ja zaraz wracam.
Rozejrzała się po mieszkaniu. Przy aneksie kuchennym stały cztery krzesła barowe. Nikogo tam nie było. Ulżyło jej. Niepewnie skierowała się w ich stronę. Ostrożnie na nich usiadła. Założyła nogę na nogę i splotła palce rąk. Czuła się nieswojo.
Czekała na niego. Poczuła, że ktoś siada obok. Podniosła wzrok. Nie był to Barry. Poznała te wyraziste kości policzkowe. Uśmiechał się do niej. Odwzajemniła gest.
___________________________
Witajcie Kochane! :*
Jak Wam się podoba powyższy miś? :)
Ja nie jestem z niego zbyt zadowolona, ale cóż...
Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. :))
Muszę się Wam jeszcze pochwalić...
Ubiegłej niedzieli miałam okazję spotkać naszego głównego bohatera po raz drugi w moim życiu... Uwierzcie mi, że przeżycia jakie mi wówczas towarzyszyły były i są nie do opisania. ❤
Barry na żywo jest naprawdę cudowny... *.*
Witajcie Kochane! :*
Jak Wam się podoba powyższy miś? :)
Ja nie jestem z niego zbyt zadowolona, ale cóż...
Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. :))
Muszę się Wam jeszcze pochwalić...
Ubiegłej niedzieli miałam okazję spotkać naszego głównego bohatera po raz drugi w moim życiu... Uwierzcie mi, że przeżycia jakie mi wówczas towarzyszyły były i są nie do opisania. ❤
Barry na żywo jest naprawdę cudowny... *.*
Całuję!
Kolorowa Biel ❤
Kolorowa Biel ❤
Rozdział perfekcyjny!.
OdpowiedzUsuńBarry...Polubiłam go od samego początku ale nie potrafię zrozumieć. ..tak po prostu jego.Dla Meli to nie jest komfortowa sytuacja,gdy czuje ze rozwala związek. ..Czy to jest związek. Barry,przystojniaku weź się określ.Nie ran Debbie jeżeli nie czujesz się z nią szczęśliwy to z nią skończ.
Łatwo powiedzieć co nie? Aczkolwiek Mela ma też nowego wielbiciela. (Czy tak go mogę nazwać?) Tomek.Strzelam ze to on usiadł obok Meli.
Przerwałaś w takim momencie...
Z nierpliwoscią czekam na następny. Weny I buźki :***
Oo tak! Spotkanie swojego idola jest mega, mega zajebiste :D Do teraz mam gęsią skórkę, jak Seba Mila przyjeżdża do hotelu, w którym pracuje hahah :D
OdpowiedzUsuńNo to teraz co do rozdziału: ta dwójka chyba za szybko znów sobie zaufała! Barry chyba z tą imprezą przesadził, bo przecież są tam praktycznie wszyscy jego znajomi! Logiczne, że będą wypytywać o nieznajomą Melę.. Ech, chłopie. Coś ty narobił?
Czekam na nowy rozdział!
Rozdział świetny. Fakt, spotkanie swojego idola to cudowne przeżycie i dokładnie Cię rozumiem i wiem co czujesz. Oj Mela. Widać , że ta znajomość mocno ją niszczy. Myśl, że facet , którego kocha ma dziewczynę, że nie jest Jej i może nigdy nie będzie. Taka myśl może ranić.
OdpowiedzUsuńTa impreza to dobry pomysł, ale wątpię, że wśród Jego znajomych. To może ją mocniej dobijać, ale też jest nowy towarzysz. Ah, te kości policzkowe i każdy wie o kogo chodzi <3
Czekam kochana na następny ! ;*
Jakie to jest przepiękne ♥
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem jak się czujesz ♥ Nigdy nie zapomnę jak spotkałam się z Piszczkiem. Cała się strasznie trzęsłam a głos odmawiał posłuszeństwa. Na dodatek bym zemdlała dlatego wszyscy kazali mi usiąść XD no ale ciii :D. Teraz poluję na Tomka <3 Nie odpuszczę i spełnię swoje kolejne najważniejsze marzenie. Dlatego czekam aż będzie oprowadzał po stadionie. To chyba będzie najlepsza okazja XDD
Ale co do rozdziału, bo się rozpisałam XD
Barry, cóż Barry. Troszkę się chyba zagubił. Nie przemyślał spraw...
Tomcio.. no Tomcio... on zawsze będzie ideałem no XDD nawet jeśli będzie zły ♥ :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny
Kocham ♥
Jestem ;)
OdpowiedzUsuńMiś jest wspaniały :) nawet nie wiesz, jak mi się podoba ❤ jest fenomenalny :)
Mela chyba nie do końca jest pewna, co dalej, choć nie da się ukryć, że do Barry'ego coś czuje. A jeśli chodzi o niego to mam takie lekkie wrażenie, że trochę się pogubił... Hm...
I co z Tomkiem?
Czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam!
Buziaki ;*
Dotarłam i tutaj! :D
OdpowiedzUsuńHej! :*
Rozdział fenomen, poważnie przekonuję się do piłki nożnej dzięki Tobie. ;D
I wiem co czujesz, bo spotkanie swojego idola na żywo to jest przeżycie nie do opisania.. :D
Teraz rozdział.
Jestem ciekawa jak będzie teraz wyglądała znajomość (?) Barrego i Meli. Znajomość.. kurczę, sama nie wiem jak to mam określić. Może romans? Wiem za to jedno, Melka się zakochała. No i Barry musi się w końcu ogarnąć.. Jedna, albo druga. Halo, człowieku, zejdź na ziemię! Jeszcze ta impreza.. Czy to był dobry pomysł? Jeszcze w takim momencie zakończyłaś.. Haha! Czyli co. Do trójkąta dołączy jeszcze Tomasz?
Czekam na następny! Buziaki! :*
Melduję się i tutaj ♥
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Tylko szkoda, że zakończyłaś go w najmniej odpowiednim momencie... :)
Hmm... zastanawiam się nad Melą. Mam wrażenie, że dziewczyna strasznie pogubiła się w swoich uczuciach. Z jednej strony, na pewno nadal coś czuje do Barry'ego, ale z drugiej, chyba to wszystko ją wyniszcza. Sama nie wiem, co o tym myśleć... Barry zresztą chyba też lekko się pogubił.
A gdzie się podział pan Tomasz? :D
Czekam na kolejne! ♥
Buziaki :**
Hm...nie wiem o mam napisać ale...okej postaram się ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi si to w jaki sposób Barry traktuje Melę,prócz jednego szczegółu...zwodzi ją przy temacie Debbie
Ciekawi mnie czy wydarzy się coś szczególnego na imprezie
Cudowny ten miś...świetnie mi się go czytało
Z niecierpliwością czekam na kolejnego
Buziaki :*
Tomasz usiadł obok niej na pewno ^^ jaki mi się uśmiech na twarzy pojawia jak o nim myślę to masakra XDD
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny ;)
Barry musi wreszcie coś zrobić, bo zachowuje się nie fair i w stosunku do Meli i w stosunku do Debbie. Ale znając życie to nie będzie takie proste xd
Weny ❤
To Tomek!!! Tomek!!! ;D
OdpowiedzUsuńJa to wiem. Czuję to. ^^ Gorzej będzie, jesli się mylę. A mylę się często hehe ;D Zbyt często. ;D
Kurcze, ależ wyskoczyłam jak Filip z Konopi na początku. Więc może zacznę, jak Bóg przykazuje? ;D Tak, tak chyba będzie najlepiej. ;D
Zatem, witam w to szare poniedziałkowe popołudnie! ;*
Ten rozdział jest chyba jedynym promyczkiem w tym wszystkim wokół mnie. :3
Przechodząc do fabuły... nie rozumiem Barry'ego. Naprawdę. Melka ewidentnie wpadła po uszy. No, ale cóż. Miłość nie wybiera, ja to doskonale rozumiem. :) Ale Barry? Mówi, że też mu zależy na Melce, ale sądzę, że taką postawą on ją jedynie rani. Jeśli Melka nie będzie mogła mieć go w całości, będzie cierpieć... Życie obok ukochanej osoby nie jest łatwe. Jest wręcz cholerne trudne, więc Barry powinien to zrozumieć. Sądzę, że taki układ może niszczyć Polkę... ;/
Z drugiej strony jest Tomuś. Nie wiem czemu, ale go lubię ponad przeciętnie tutaj ;D
Czekam, co wymyślisz dalej, Kochana!
Kocham! ♥
Super! :)
OdpowiedzUsuńOoooo.... i znowu interesujące zakończenie :-D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że troszkę krótszy ten rozdział.
Nie będę się rozpisywać, ale może kolejny rozdział uda mi się porządnie skomentować:-)
Pozdrawiam!
Barry... on chyba nie wie, czego oczekuje od Meli. Idź, dobrze się baw. Nie przejmuj się niczym. Zachowuj się, jakby nigdy nic.
OdpowiedzUsuńA jak inni będą się zachowywać? Koledzy z drużyny chyba wiedzą, że ma narzeczoną. I zacznie się gadanie. Krzywdzące gadanie, które na pewno dotknie Melę. Barry, ogarnij się. ;(
Tomek ♥ Jeju, już mnie kusi, żeby przejść do następnego rozdziału! Ale najpierw komentarz :3
OdpowiedzUsuńBarry chyba sam nie wie czego chce. Ja chyba jestem po stronie Tomka, jeśli już by cos wyniknęlo z tego :p Mela przez Barrego będzie tylko cierpiec...
Buziaki :*