sobota, 26 września 2015

Miś numer sześć

          – Co tutaj robisz? – zapytał pogodnie.
            Cholera. No właśnie. Co ona tutaj robi? Uśmiechnęła się i spojrzała na swoje dłonie. Grała na czas. Jednakże Barry’ego nigdzie nie było. Miała nadzieję, że ją wybawi, niestety wszelki ślad po nim zaginął.
– To samo co ty – odpowiedziała.
– Znasz Darka?
          Jezu, jaki on jest dociekliwy – pomyślała.
– Mhm. Znamy się od niedawna – powiedziała zgodnie z prawdą.
– Rozumiem – uśmiechnął się. – Dziś wyglądasz lepiej. Nie masz zaczerwienionych oczu i nie jesteś zasmarkana – zażartował.
          Zaśmiała się. Jaki ten chłopak jest bezpośredni. Ale nie przeszkadza jej to. Wręcz przeciwnie. To nadaje mu takiej naturalności i szczerości.
– Tak – uniosła kąciki ust ku górze. – Uznam to za komplement.
– Napijesz się czegoś? – rzucił.
          W tym samym momencie obok nich pojawił się Barry.
– To twój drink, Mela – podał jej szklankę.
– Dziękuję – odebrała od niego naczynie.
– Niestety, Darek sknera nie szarpnął się na nic lepszego niż wódka z colą – zaśmiał się. – O! Widzę, że już się znacie – rzucił, spoglądając na Tomka.
– Tak… – powiedział zdziwiony. – Wy też?
– Mhm – odparł blondyn pociągając łyk trunku.
          Tomek wydawał się być zdezorientowany. Uniósł brwi do góry i wstał z krzesełka. Mela milczała.
– W takim razie, nie będę wam przeszkadzał – rzucił odchodząc.
– Baw się dobrze, Kędi – krzyknął za nim Douglas.
– Wzajemnie! – odkrzyknął i zniknął w tłumie.
– Skąd się znacie? – Barry usiadł na miejsce Tomka.
– Poznaliśmy się… na stadionie.
– Och – spojrzał na nią z lekko zaintrygowaną miną.
– Coś nie tak? – zapytała, widząc wyraz jego twarzy.
– Nie, nie. Wszystko gra – posłał jej swój szelmowski uśmiech.
          Popatrzyli na siebie. Stuknął jej szklaneczkę swoją i przyłożył ją do ust. Zawtórowała mu. Milczeli tylko na siebie patrząc, raz po raz upijając większy lub mniejszy łyk drinka. Odpowiadało jej to. Uwielbiała patrzeć w jego oczy. Kiedy ich spojrzenia niemal przeniknęły siebie nawzajem, czyjś głos wyrwał ich z tego stanu. Odwrócili się w stronę nadawcy słów i ujrzeli wysokiego chłopaka, o szerokim uśmiechu. 
– Witam serdecznie. Jak się państwo bawią? – zapytał po angielsku. 
– Wspaniale – zaręczył Barry.
– W takim razie, porywam piękną panią do tańca, a pana zostawiam z resztką drinka, by mógł pan topić smutki, po utracie pięknej kobiety – powiedział płynnie.
          Barry zaśmiał się. Skinął głową. Chłopak wyciągnął rękę w jej kierunku. Ujęła ją i zeszła z krzesła. Był bardzo wysoki. Między nimi była przepaść co najmniej jego głowy. Rozszerzyła szeroko oczy, a on widząc jej reakcję, zarechotał cicho.
          Ruszyli na środek salonu. Kilka par tańczyło. Jednym wychodziło to lepiej innym gorzej. Ale w końcu jest piosenka mówiąca: „śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej”, być może to odnosi się również do tańca.
– Jak piękna pani się nazywa? – zapytał.
          Nadal używał języka angielskiego. Dlaczego? – pomyślała. No tak. Miała ochotę uderzyć się w czoło. Brawo blondynko – pomyślała. Siedziała z Barrym. Pewnie ten chłopak myśli, że nie jest Polką.
– Mela – odpowiedziała pospiesznie, widząc wyczekujący wyraz twarzy chłopaka.
– Polka? – upewnił się. 
         
Z uśmiechem skinęła głową.
– No to zrobiłem z siebie idiotę – westchnął z udawanym przejęciem.
         
Zachichotała.
– Jan Bednarek – przedstawił się. – Bardzo mi miło.
– Mnie również.
          Tańczyli chwilę w milczeniu. Jankowi wychodziło to niezwykle płynnie i dostojnie. Ona zaś w głowie liczyła kroki, by nie nadepnąć chłopakowi na stopę.
– Przyszłaś tutaj z Barrym? – zapytał w końcu nachylając się do jej ucha, by usłyszała każde słowo.
          Jej oczy ponownie przybrały kształt pięciozłotówek. Zrobiło jej się gorąco. Co ma mu powiedzieć? Otworzyła usta, by dać jakąś zbywającą odpowiedź, ale nie dane jej było się odezwać, bo obok nich wyrósł Kędziora.
– Odbijamy – powiedział.
– Chyba żartujesz.
– Janek, chyba nie chcesz, żeby ktoś się o tym dowiedział? – rzucił żartobliwie Tomek.
– Niby kto?
– Na przykład twoja kobieta.
          Bednarek już otwierał usta, by odpowiedzieć, ale klubowa czwórka mu przerwała.
– Tak. Mama też zalicza się do grona kobiet. Panu dziękujemy – chwycił moją dłoń, a Janek zanosząc się śmiechem, ukłonił się przed nią i zostawił ich samych.
          Zarumieniła się. Spojrzała na niego spod rzęs. Uśmiechał się do niej. Ani mrugnął. Płynnie sunęli po dość małym parkiecie. On nie spuszczał z niej wzroku, bezustannie się uśmiechając.
– Mam coś na twarzy? – zapytała w końcu.
– Nie.
– To dlaczego tak mi się przyglądasz? Jeszcze z tym? – wyswobodziła dłoń z jego uścisku i wskazała palcem jego twarz.
– Z czym? – zapytał z przejęciem.
– Z tym głupkowatym wyrazem twarzy.
          Zaśmiali się. Mhm. Chyba alkohol znów daje o sobie znać.
– Zastanawiałem się… skąd znasz Barry'ego?
          Jezu Chryste, czemu oni się tak uwzięli? – pomyślała.
– Poznaliśmy się jakiś czas temu.
– Na tamtym meczu? – ciągnął dalej.
– Wcześniej – odpowiedziała wymijająco.
– To przez niego płakałaś?
          Zatrzymała się. Puściła jego dłonie, a spojrzenie wbiła w jego twarz. Był poważny. Serce na chwilę jej stanęło, a potem zaczęło bić jak oszalałe.
– Co? Nie. Skądże! Dlaczego tak pomyślałeś? – starała się być opanowana.
– Przyszłaś z nim tutaj, więc…
– Skąd wiesz?
         
Kiwnął głową w prawo. Spojrzała w tamtym kierunku. Na obitej skórą kanapie siedział gospodarz i zaciekle rozmawiał o czym z kolegami. Wzięła głęboki oddech.
– Tak, przyszłam z nim. Przepraszam, ale muszę już iść – powiedziała pospiesznie, wymijając chłopaka.
          Odnalazła Berry’ego. Siedział na tym samym stołku, co wcześniej. Sączył kolejną dawkę alkoholu.  
– Przepraszam, ale ja już pójdę – rzuciła, chwytając torebkę.
          Odwrócił się gwałtownie.
– Dlaczego? Coś się stało?
          Była zdenerwowana. Miała dość dziwną minę, a jej twarz była blada. Przestąpiła z nogi na nogę, jakby się spieszyła.
– Rozbolała mnie głowa – warknęła.
– Odwiozę cię.
– Piłeś.
– Taksówką – uniósł telefon do góry.
– Dam sobie radę – była rozdrażniona.
– Hej, co jest? – chwycił ją za nadgarstek, kiedy chciała już odejść.
– Nic. Boli mnie tylko głowa – w jej oczach zaszkliły się łzy. – Przeżyję.
          Wyrwała rękę z jego uścisku i szybkim krokiem skierowała się do przedpokoju. Otworzyła drzwi i zbiegła po schodach.
          Otworzyła drzwi budynku, a wtedy owiał ją chłodny, wieczorny wietrzyk. Uniosła twarz do nieba. Chciała, żeby wiatr wywiał z jej głowy wszystkie kotłujące się w niej myśli.
          Ustabilizowała oddech i ponowiła marsz. Szła wolno. Z nogi na nogę. Nie pokonała nawet dziesięciu metrów, a dobiegł ją czyjś głos. Wiedziała czyj to głos. Westchnęła.
         
Odwróciła się. Zobaczyła Tomka.
– Dokąd idziesz? – zapytał.
– Do domu.
– Impreza dopiero się zaczęła – wskazał na budynek.
– Tak, wiem. Nie najlepiej się czuję.
          Przygryzła dolną wargę. Tomek pokiwał wolno głową. Nastała cisza. Ostatnio towarzyszyła jej znacznie częściej niż kiedyś. Dwudziestojednolatek pokonał dzielącą ich odległość.
– Czy to przez moje pytania?
         
Spojrzała na niego niepewnie i wymusiła uśmiech. Spuściła wzrok i wbiła go w ziemię.
– Przepraszam, nie chciałem cię spłoszyć.
– Nie spłoszyłeś. Naprawdę boli mnie głowa.
– Może cię odwiozę?
– Dam sobie radę – zapewniła.
– Okej, ale napisz mi od razu jak wrócisz do domu, dobrze?
         
Spojrzała na niego z wyrazem niedowierzania na twarzy. Potrząsnęła głową, jakby chciała wymazać z głowy myśli.
– Oczywiście.


~*~*~
 
          Wchodząc do wanny przypomniało jej się, że miała powiadomić Tomka, kiedy będzie w domu. Spojrzała na ubrania leżące w kącie łazienki i uświadomiła sobie, że telefon i notes ma w torebce. Przymknęła oczy i zanurzyła się głębiej w gorącej wodzie.
          Wchodząc do przedpokoju poprawiła pasek szlafroka i chwyciła za torebkę. Wyjęła z niej telefon i notes. Przepisała z niego numer i zapisała w urządzeniu, a następnie wybierając nowy kontakt, napisała wiadomość.  

[Jestem już w domu. Wszystko OK. ;) Mela]

          Położyła się w łóżku. Znowu zaczęła myśleć. Jak miała się przedstawić znajomym Barry’ego? Jak miała wytłumaczyć ich relacje? Sama tego nie rozumiała, a jak miała to wyjaśnić innym? Poczuła słoną ciecz na ustach. Łzy. Ponownie.
          Usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzała na zegarek. Za piętnaście dwunasta. Kto to może być? – pomyślała. Wtedy oczy otworzyły jej się szerzej. Może to on. Może to Barry!
          Pobiegła do drzwi. Otworzyła je. Tak jak chciała, stał przed nią. Rzuciła mu się na szyję, zatapiając twarz między jego szyją, a barkiem. Poczuła jego zapach. Był onieśmielający. Obezwładniający. Chwycił ją mocniej i przyciągnął jeszcze bliżej.
          Oderwali się od siebie. Patrzyli sobie głęboko w oczy. Uśmiechał się do niej. Otarł jej policzki. Zadrżała pod jego dotykiem. Objął ją lewym ramieniem i trzymając w objęciu, wszedł do mieszkania. Skierował się do jej sypialni. Chwycił ją na ręce i położył po lewej stronie przestronnego łoża. Okrył ją kołdrą, a następie wśliznął się obok. Pozwolił, by wtuliła się w jego tors. Nie wiedzieli nawet kiedy Morfeusz wpuścił ich do swojej krainy. 


Może masz serce całe ze szlachetnego szkła.
Może masz kogoś, a może właśnie kogoś Ci brak.”
_______________________________
Hejka! :*
Tadam! :)
Miś numer sześć.
Jak Wam się podoba?
Co sądzicie o Janku? :)
Jestem ciekawa Waszej opinii. :)
Chciałabym także przedstawić zawodników, którzy są bohaterami pobocznymi tego opowiadania.
 
Jan Bednarek: 
(partner do tańca Meli)

Darek Formella:
(gospodarz imprezy)

Jestem w tak potwornym nastroju, że w ogóle nie chciało mi się włączać laptopa i dodawać tego misia, ale nie chciałam Was zawieść. :)
Powód złego humoru?
Zamknięcie stadionu na mecz z Fiorentiną.
Moje marzenie o spotkaniu mojego autorytety - Kuby Błaszczykowskiego, legło w gruzach...

Całuję!
Kolorowa Biel

9 komentarzy:

  1. Dobrze, że pomimo złego humoru dodałaś rozdział.
    Jest świetny, jak zwykle :-)
    W sumie to miałam nadzieję, że to Tomek dzwoni do drzwi, ale przecież to niemożliwe. Wydaje mi się, że byłoby lepiej, gdyby to z nim była Mela, a nie z Barrym. Zresztą mam wrażenie, ze ona sama nie wie, czego tak naprawdę chce. Powinna wiedzieć na co się pisze decydując się na bycie z Barrym. Ale ona zwyczajnie zbyt wiele sobie wyobraża.
    A może ja to źle odbieram? Nie jestem pewna, jak to jest....
    Dlatego czekam na następny.
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się i tu ♥
    Rozdział bardzo sympatyczny :)
    Hmm... ale mi teraz zrobiłaś mętlik w głowie... Mela, Barry, Tomek... kurczę, mam wrażenie, że nasza bohaterka się lekko pogubiła i sama nie wie, czego tak naprawdę chce od życia. Cały czas się zastanawiam nad jej relacją z Douglasem, czy to na pewno był dobry pomysł, żeby się w to wszystko pakować...
    No no, w dodatku pojawili nam się dwaj nowi panowie ^^
    Powiem szczerze, wcale się nie dziwię twojej złości. Ja jestem równie wściekła. Już odłożyłam sobie nawet pieniądze na bilet, a tu.. cały plan szlag trafił -.- Chyba nie było nam dane zobaczyć Kuby... :(
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ;)
    Ho ho ho :D
    Kolejne niesamowite cudeńko :)
    Zastanawiam się, czy Mela dobrze robiła, zaznajamiając się z Barry'm... Hm...
    No i co dalej będzie z Tomkiem? Tutaj też nie jest łatwo.
    A jeszcze, jak Janek tańczył z Melą? Wszyscy się dopytywali o Barry'ego...
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny rozdział :D
    jak dla mnie Janek często robi z siebie idiotę, ale ćśśś :P jak przeczytałam "o szerokim uśmiechu." to czułam, że to on XDDD
    Mela i Barry wg mnie pasują do siebie :D ale jest Tomasz xd
    no i pojawił się Janek...
    no i Barry ma Debbie na głowie jeszcze xd
    echh..
    już czekam na kolejny :D
    weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam Cie ze tak późno,ale gdy tylko mam chwile czasu nadrabiam zaległości.
    Dzisiejszy (właściwie to juz sobotni) mis jest niesamowity. Pełen emocji.
    Barry jest wspanialy,ale musza ustalic jakąś wspolna wersję wydarzen bo tak na dluzsza mete to będzie bardzo trudne.
    Ciekawa jestem czy i kiedy pojawi nam sie Debbie.Jaka z niej potwora?
    Mam nadzieje ze w sobote rzuce wszystkim i wpadne jak najszybciej na 7.
    Weny i buźki :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Spóźniona, ale obecna :*

    Najmocniej przepraszam, że dopiero teraz tutaj zaglądam, ale przez pracę i szkołę nie mam zbyt dużo czasu na czytanie i pisanie blogów.

    Ale do rzeczy...

    No, no, no, coraz więcej chłopaków kręci się wokół naszej Meli :) Barry, Kędi i teraz jeszcze Janek... :) Ma dziewczyna branie, hehe :)

    Jakieś uczucie (nie nazwałabym tego jeszcze miłością) rośnie pomiędzy Barrym a Melą z dnia na dzień. Pewnie z czasem przerodzi się w to miłość. No chyba, że Kędi albo Janek temu zapobiegną...

    Tak nawiasem mówiąc, to niezłe ciacho z tego Janka *.*

    Czekam na nowego misia :)

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, hej! :* Dotarłam i tutaj!
    Rozdział jak zawsze fenomenalny!
    Pojawił się i Tomasz. Hoho.. No i co teraz? Co zrobi Mela? Chociaż coś mi się wydaje, że nasza bohaterka bardziej obstaje za Barrym.. Ten koniec rozdziału.. Och! Zdecydowanie coś pomiędzy nimi jest - nie da się tego ukryć.
    Zastanawia mnie jeszcze tajemnicza postać Janka.. Kurczę.
    Proszę, rozwiej moje wszystkie wątpliwości w następnym rozdziale! :D

    Czekam na następny, buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj, Kochana! ;* ♥
    Nareszcie jestem i tutaj! Na moim ukochanym, uwielbianym i ubóstwianym misiaczku. ♥
    Mimo wszystko, czytałam ciągle na bieżąco. Chyba tylko u Ciebie byłam w dniu premiery w ostatnim czasie, choć nie komentowałam, ale naprawdę wolnego czasu nie było dużo, o ile w ogóle był. :((
    Mela i Barry- szczerze? Ja już kompletnie nie wiem, co o nich myśleć. Mam wrażenie, że ich relacja na samym początku była bardziej elektryzująca i pobudzająca ich samych, a teraz zaplątali się we własne uczucia. Coś czują, jednakże nie potrafią nazwać swoich uczuć i tak stoją w bezruchu, kompletnie nie wiedząc, co ze sobą począć.
    Idealnie opisuje to chyba sytuacja mająca miejsce na imprezie. Bo kim dla Barry'ego była tam Mela? Zarówno Melcia, jak i Barry nie wiedział... ;/ Nie zazdroszczę tego położenia. Oj, nie...
    Nieświadomie wpuścili do swego serca ziarenko uczucia, które teraz kiełkuje, lecz nie jestem przekonana do tego wszystkiego... Dlaczego? Bo wiem jedno. Ktoś będzie cierpiał...

    OdpowiedzUsuń
  9. Już się bałam, że Barry czegoś spróbuje, zachęcony alkoholem. Na szczęście zachował się poprawnie. ;) Ale nadal nie wiem, co mam o tym myśleć. Jedno trzeba przyznać tobie - grasz na emocjach i wspaniale umiesz zachęcić do refleksji. ;)
    Na miejscy Meli odizolowałabym się od Barry'ego. Choć na chwilę. Nabrała dystansu, przemyślała wszystko. Bo to trochę toksyczny związek (o ile to związek).
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń